GW: Rowerzyści apelują: Nie chcemy takich bubli |
Rowerzyści woleliby, aby drogowcy w ogóle wstrzymali się z budowaniem dla nich ścieżek, jeśli mają to robić tak jak teraz. I za przykład podają zbyt wąski nowy trakt przy al. Warszawskiej. - Chodnik ma tutaj jedynie 2,2 metra, a powinien mieć przynajmniej 2,5 metra, choć zalecane są trzy - mówi olsztynianin Witold Werner. - To zmusza nas, rowerzystów, do jazdy po wąskim i bardzo uczęszczanym przez pieszych szlaku. Nie ma to żadnego sensu. Ulicą zaś rowery jeździć nie mogą, o czym przypomina znak zakazu. Cykliści uważają, że w tej sytuacji lepiej nie robić nic niż takie buble. Werner poprosił już o interwencję społecznego pełnomocnika ds. ścieżek rowerowych. - Wyślę w tej sprawie pismo do Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów - zapowiada Mirosław Arczak. Gdyby tylko ta jedna ścieżka była problemem, to rowerzyści pewnie by się tak nie pieklili. Jednak wątpliwych rozwiązań jest w Olsztynie więcej. - Powstają często niezbyt przemyślane ścieżki, a na ulicach ustawiane są w zamian znaki zakazu ruchu dla rowerzystów. To się zaczyna robić olsztyńską specjalnością - uważa Witold Werner. Jakiś przykład? Na skrzyżowaniu ul. Minakowskiego z Sikorskiego wytyczona na chodniku ścieżka skręca pod kątem prostym. - Drogowcy zawsze swoje rozwiązania tłumaczą dążeniem do poprawy bezpieczeństwa i tym, że planowane są kolejne inwestycje, które poprawią komfort jazdy w danym miejscu - mówi Mirosław Arczak. - To wynika jednak nie ze złej woli zarządców dróg, ale z ich niewiedzy i braku doświadczenia. Arczak został mianowany pełnomocnikiem ds. rowerzystów po to, by w mieście nie pojawiały się już takie koszmarki. Dlatego otrzymuje m.in. do konsultacji projekty nowych inwestycji. I choć chwali drogowców za intencje, to okazuje się, że do ideału współpracy ciągle daleko. Pytany np., jak będzie wyglądał ruch rowerów na nowej ul. Artyleryjskiej, Arczak przyznaje, że w ogóle nie dostał takiej dokumentacji do rąk. - Projektem zajmuje się wydział inwestycji miejskich, a my dopilnowaliśmy, żeby na całej długości [ul. Artyleryjskiej - red.] były drogi dla rowerów - mówi Zbigniew Gustek, zastępca dyrektora MZDiM. - Projekt powstał wiele lat temu, zapewne dlatego nie trafił do pełnomocnika. Utrudnienia w przepływie informacji wynikają też z tego, że inwestycjami zajmują się różne wydziały. - Pierwsze koty za płoty, dopiero uczymy się współpracy - przyznaje Zbigniew Gustek. - Wszystko powinno zacząć funkcjonować o wiele lepiej, kiedy powstanie jednolita koncepcja dróg rowerowych w mieście. Wtedy będzie dokładnie wiadomo, jaka i którędy powinna biec ścieżka. Także rowerzyści z utęsknieniem czekają na ten dokument. Ma być gotowy w listopadzie. - Wolelibyśmy, żeby do tego czasu miasto w ogóle wstrzymało się z robieniem takich "udogodnień" dla rowerzystów, niżby miało to wyglądać tak, jak do tej pory - uważa Arczak. A co ze szlakiem pieszo-rowerowym przy al. Warszawskiej? Odpowiedź drogowców jest zgodna z przewidywaniami rowerzystów: - Można się oczywiście do tego przyczepić, ale lepsze to niż jazda rowerem po samej al. Warszawskiej - uważa Zbigniew Gustek. - Chodzi o bezpieczeństwo także mniej doświadczonych rowerzystów. Dlatego lepsze według mnie byłoby odstępstwo od norm i poszerzenie tej drogi w przyszłości. Tomasz Kurs Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA Najnowsze:
Najstarsze:
|